Nierówności dochodowe w Stanach Zjednoczonych

Nierówności dochodowe w Stanach Zjednoczonych – zagadnienia dotyczące różnic w dochodach w obrębie Stanów Zjednoczonych. Badania prowadzone przez Departament Handlu Stanów Zjednoczonych, CBO i Internal Revenue Service pokazują, że różnice te powiększyły się wyraźnie od lat 70. XX wieku[3][4][5][6][7], po kilku dekadach stabilności[8][9].

Procent dochodów (przed opodatkowaniem) gospodarstw domowych w USA przypadający na najlepiej zarabiające 1% i 0,1% w latach 1913–2016[1][2]

Badania przeprowadzone przez CBO w 2011 pokazały, że dochody netto 1% najwięcej zarabiających gospodarstw wzrosły o około 275% pomiędzy 1979 i 2007 (później nieznacznie zmalały w wyniku kryzysu finansowego od 2007[10]), podczas gdy dochody średnio zarabiających wzrosły o niecałe 40%. Dochody najmniej zarabiających 80% Amerykanów stanowią teraz mniej niż połowę wszystkich dochodów[11]. Dochody 400 najwięcej zarabiających Amerykanów wzrosły między 1992 a 2007 średnio o 392%, a płacone przez nich podatki zmalały średnio o 37%[12]. W 2006 roku wskaźnik nierówności społecznej w Stanach Zjednoczonych osiągnął wartość 45, wyższą niż w jakimkolwiek kraju Europy, wyższą również niż w Rosji (42) i Chinach (41,5)[13][14].

Historia

Nierówności dochodowe w USA ulegały dużym zmianom w historii tego kraju. Paul Krugman, laureat Nagrody Nobla z ekonomii, napisał, że w okresie bezpośrednio po wojnie secesyjnej (wiek pozłacany) były one bardzo wysokie, później stopniowo malały, aby urosnąć znów na początku XX wieku[15]. W 1915, gdy przemysł w USA był zdominowany przez Rockefellerów i Carnegie, dochody najbogatszych 1% Amerykanów stanowiły około 18% całego dochodu w państwie. Obecnie stanowią około 24%[16].

Po wielkim kryzysie w latach 1929–1933, wprowadzono w USA w 1937 program reform pod nazwą New Deal, który wzmocnił związki zawodowe i wprowadził silny interwencjonizm państwowy. II wojna światowa dodatkowo sprawiła, że dochody najuboższych wzrosły, a najbogatszych zmalały. Przez kolejne trzy dekady utrzymywał się stosunkowo niski poziom nierówności[8][17][18]. Przyczynami tego były między innymi wysokie płace minimalne i poparcie społeczne dla regulowania płac przez państwo. Dodatkowo wspierał to brak konkurencji ze strony firm zagranicznych, restrykcyjna polityka imigracyjna i silne związki zawodowe, do których należała ponad jedna trzecia pracowników[15].

Od początku lat 80. XX wieku nierówności w dochodach zaczęły stopniowo rosnąć. Poza krótkimi okresami kryzysów w latach 1990–91 i 2001–02, różnice pomiędzy zarobkami najbogatszych i najbiedniejszych z roku na rok się powiększały. W szczególności zyski kapitałowe (z lokat i inwestycji) rosły w tym okresie wyraźnie szybciej, niż zyski z pracy[11]. Według Josepha Stiglitza latach 2009-2012 95% zysków w Stanach Zjednoczonych trafiło do 1% ludności.[19]

Porównanie z innymi krajami

W raportach przygotowanych przez ONZ, CIA The World Factbook[13] i OECD do porównywania nierówności dochodowych użyto współczynnika Giniego. We wszystkich tych raportach Stany Zjednoczone uzyskały jeden z najwyższych wyników (oznaczający największą nierówność) wśród krajów rozwiniętych[14], porównywalny z wynikami uzyskiwanymi przez kraje takie jak Urugwaj, Nikaragua i Wenezuela[20].

ŹródłoWspółczynnik
Giniego
Zakres wynikówMiejsce zajmowane
przez USA
Lata
Najmniejsze
nierówności
Największe
nierówności
ONZ[21]4024,7 (Dania)74,3 (Namibia)32 na 39 miejsc2007
The World Factbook[13]4523,0 (Szwecja)70,7 (Namibia)100 na 140 miejsc[22]1994–2009
OECD[23]37,823,6 (Słowenia)49,4 (Chile)31 na 34 (w OECD)(przed 2010)

Przyczyny powstawania nierówności

Mediana dochodów w zależności od płci i pochodzenia w 2005 w USA

Różnice w dochodach mogą wynikać z wielu możliwych przyczyn: wykształcenia, pochodzenia etnicznego, płci, miejsca zamieszkania, posiadanego majątku, wymiaru pracy itp. Poniższa tabela pokazuje wpływ różnych czynników na medianę dochodów, porównując medianę w zależności od wprowadzonego podziału z medianą wszystkich dochodów, wynosząca 35 381 dolarów rocznie (2008 rok)[24].

PodziałPrzeciętne
dochody ($)
Od przeciętnych
w kraju
PłećKobiety29 273–17,3%
Mężczyźni41 398+17,0%
Rasa i pochodzenie
etniczne
Latynosi25 332–28,4%
Czarni30 019–15,2%
Biali35 985+1,7%
Azjaci40 922+15,6%
Poziom
wykształcenia
Mniej niż
9 klasa
18 180–48,6%
Szkoła średnia27 963–21,0%
Licencjat48 097+35,9%
Magisterium58 522+65,4%
Doktorat80 776+128,2%

Gdy powyższe przyczyny nakładają się na siebie, nierówności mogą być jeszcze większe. Przykładowo mediana dochodów latynoskich kobiet bez wykształcenia wynosiła 13 662 $ (–61,4% w stosunku do przeciętnych dochodów), podczas gdy dla białych mężczyzn posiadających tytuły doktorskie wynosiła 97 405 $ (+175,3% w stosunku do przeciętnych dochodów)[24].

Wzrost nierówności od lat 80. XX wieku

Dochody gospodarstw domowych i ich zmiana między 1967 a 2003 w wybranych percentylach[25]
Zmiana PKB per capita (niebieska linia) i przeciętnych dochodów w USA (czerwona linia) od 1989 pokazuje, że 30% wzrost gospodarczy nie zmienił istotnie przeciętnych dochodów (czyli dotyczył prawie wyłącznie bogatszej połowy społeczeństwa)

Od lat 80. XX wieku różnica w dochodach pomiędzy bogatymi a biedniejszymi Amerykanami stopniowo rośnie. Poniższa tabela przedstawia zmiany w rocznych dochodach poszczególnych grup w Stanach Zjednoczonych między 1967 a 2003 rokiem[25].

Grupa19672003Wzrost o
Percentyl 20$14 002$17 98428,4%
Mediana (Percentyl 50)$33 338$43 31829,9%
Percentyl 80$55 265$86 86762,6%
Percentyl 95$88 678$154 12073,8%
Źródło: U.S. Census Bureau, 2004[26] (strony 44/45)

Przyczyny

Przyczyny wzrostu nierówności od lat 80. XX wieku nie są dokładnie wyjaśnione, ale nie dają się sprowadzić do wymienionych wyżej podstawowych przyczyn[11]. Różnice w zarobkach pomiędzy kobietami a mężczyznami zmniejszyły się wyraźnie. W 1970 roku mediana zarobków mężczyzn była o 200% wyższa niż kobiet. Obecnie jest o około 40% wyższa[27]. Różnice w zarobkach pomiędzy ludźmi różnego pochodzenia etnicznego i rasowego zmniejszyły się o około 3%[28]. Różnice wynikające z wykształcenia również zmalały. W 1991 mediana dochodów ludzi z wyższym wykształceniem była o ponad 300% wyższa niż ludzi bez wykształcenia, obecnie jest o 220% wyższa[29]. Nieznacznie wzrosło jedynie znaczenie tytułów doktorskich. W 1991 mediana zarobków doktorów była wyższa o 118% wyższa od ogólnej, obecnie jest o 128% wyższa[29].

Przyczyny technologiczne

Do pierwszych lat XXI wieku najpopularniejszym wytłumaczeniem rosnących nierówności było odwoływanie się do zmian technologicznych, które drastycznie zwiększyły produktywność ludzi posiadających wysokie umiejętności, jednocześnie zwiększając ich dochody[30]. Inne czynniki, takie jak zwiększenie handlu międzynarodowego, zmniejszenie płacy minimalnej, zmniejszenie znaczenia związków zawodowych i zwiększona imigracja, uznawano za mniej istotne[31][32].

Ta zmiana nie daje się bezpośrednio przełożyć na poziom wykształcenia. Wśród zarabiających powyżej 100 000 dolarów około 33% nie ukończyło wyższych studiów. Od 2000 do 2010 dochody ludzi posiadających tytuły doktorskie wzrosły o około 5% w stosunku do inflacji, natomiast dochody ludzi posiadających tytuły magistra spadły o 7%[33].

Wzrost znaczenia internetu w biznesie (od lat 90.), nie pokrywa się z czasem wzrostu nierówności (od lat 70., spowolnionego w latach 90.). Ponadto wiele wcześniejszych innowacji w XX wieku, takich jak elektryfikacja, silnik spalinowy, lotnictwo, radio, telewizja itp., wywierały na gospodarkę wpływ podobny jak komputery i internet, a nie wiązały się ze wzrostem nierówności[34].

Imigracja

W 1965 zmiana prawa umożliwiła intensywniejszy napływ imigrantów do USA, w szczególności z Europy. Do 2007 procent imigrantów wzrósł z 5% do 11%. Większość z nich miała gorsze wykształcenie i dochody niż przeciętni Amerykanie. Jednak to zwiększenie dostępności taniej siły roboczej wydaje się tylko nieznacznie wpływać na poziomy płac. Według szacunków, średnie dochody pracowników bez wykształcenia spadły pomiędzy 1980 a 2000 o około 7,4%. Zmiana w dochodach wyżej wykształconych Amerykanów była o wiele mniejsza[20].

Przyczyny polityczne i społeczne

Krytycy technologicznego wytłumaczenia wzrostu nierówności wskazują jako wytłumaczenie zmiany polityczne, które nastąpiły w ostatnich latach XX wieku. Argumentują, że spowodowały one stopniowy spadek znaczenia związków zawodowych, zmniejszenie wydatków na cele społeczne i mniejsze zainteresowanie rządu sprawami najuboższych.

Zmiany te były spowodowane powstaniem nowoczesnego i efektywnego systemu lobbingu, realizowanego przez dyrektorów korporacji i finansistów (łącznie stanowiących około 60% wśród 0,1% o najwyższych dochodach)[35]. Politolodzy Jacob Hacker i Paul Pierson w książce Winner-Take-All Politics opisują koniec lat 70. jako transformację amerykańskiej polityki, skupionej dotychczas na klasie średniej, w nową, bardziej efektywną i lepiej finansowaną politykę skupioną na interesach najbogatszych. Dyrektorzy korporacji stopniowo wyeliminowali ograniczenia i nadzór ze strony różnych instytucji, takich jak Komisja Papierów Wartościowych, związki zawodowe czy walne zgromadzenia[35]. Rynek finansowy przeforsował deregulacje prawne, umożliwiając inwestowanie w sposób bardziej dochodowy i bardziej ryzykowny. Gwarancje finansowe udzielane przez państwo umożliwiły prywatnym spółkom finansowym na ryzykowne spekulowanie dla prywatnego zysku, jednocześnie rozkładając ryzyko straty na wszystkich obywateli[35]. Dodatkowo znacznie ograniczono podatki od dochodów kapitałowych i podatki dla najbogatszych.

Poza przyczynami politycznymi Paul Krugman wskazuje na zmianę w sposobie zarządzania korporacjami, która się dokonała w drugiej połowie XX wieku. W latach 50. i 60. dyrektor korporacji mógł wywalczyć wysoką płacę, jeśli potrafił odpowiednio dogadać się z zarządem. Ale do 2000 roku dyrektorzy dużych spółek podporządkowali sobie ich zarządy, a średnia roczna płaca 100 najlepiej opłacanych dyrektorów wzrosła z 1,3 miliona dolarów (39 razy średnia płaca), do 37,5 miliona dolarów (ponad 1000 razy średnia płaca)[36].

Aby obalić argument, że wysokie dochody dyrektorów korporacji wynikają z wysokiego zapotrzebowania na bardzo rzadkie umiejętności i są proporcjonalne do osiągnięć, Krugman wskazuje, że dochody korporacji wynikają z wielu czynników, które są od dyrektora niezależne.Ponadto płace są ustalane przez zarządy korporacji, które są w dużej części wybierane przez dyrektora, a specjaliści od płac, którzy są zatrudniani przez zarządy, starają się spełnić oczekiwania swoich pracodawców[15]. Lucian Arye Bebchuk i Jesse M. Fried w książce Pay Without Performance krytykują zarobki dyrektorów, argumentując, że są one oparte wyłącznie na wizerunku i ograniczone jedynie przez „publiczne niezadowolenie”[37].

Partie polityczne i prezydenci

Politolog Larry Bartels znalazł silną korelację pomiędzy macierzystą partią aktualnego prezydenta i wzrostem nierówności w USA od 1948 do 2005[38][39]. Średnio w okresie rządów prezydentów należących do Partii Demokratycznej najszybciej rosły dochody najuboższych, a najwolniej najbogatszych. W okresie rządów prezydentów z Partii Republikańskiej, najszybciej rosły dochody najbogatszych, a najwolniej najuboższych[40][41].

Malejące znaczenie związków zawodowych

Wzrost nierówności dochodowych zbiega się w czasie z wyraźnym zmniejszeniem liczebności związków zawodowych, z 20% w 1983 do około 12% w 2007[42]. Tradycyjnie w ekonomii panowało przekonanie, że silne, ale nie powszechne, związki zawodowe zwiększają nierówności dochodowe. Ma to wynikać z tego, że ich głównym celem jest zwiększenie dochodów członków związku i z tego, że więcej zarabiający związkowcy mają większe wpływy, niż mniej zarabiający[43][44]. Współczesne badania pokazują jednak, że sumaryczny wpływ związków zawodowych zmniejsza nierówności, ponieważ nacisk na wyrównywanie płac pomiędzy samymi związkowcami przeważa nad innymi czynnikami[44][45]. Dodatkowo silne związki zawodowe mają wpływ na polityków, promując kontrolę rządu nad zasadami panującymi w sektorze prywatnym[44][46].

Podatki

Wpływ zmian podatkowych w ciągu ostatnich 30 lat na wzrost nierówności dochodowych jest tematem dyskusji. W badaniu przeprowadzonym w 2011 przez CBO oszacowano, że za około 12% wzrostu nierówności odpowiadają zmiany podatkowe[11]. Timothy Noah zauważył, że zmiany podatkowe nie mogą być główną przyczyną wzrostu nierówności, ponieważ nierówności w dochodach brutto wzrosły jeszcze bardziej, niż nierówności w dochodach netto. Wielu ekonomistów, w tym Paul Krugman, podkreśla jednak rolę zmian podatkowych, takich jak cięcia podatkowe wprowadzone w latach 2001–2003 przez gabinet George’a W. Busha, które najbardziej zmniejszyły podatki dla najbogatszych[47].

Całkowity poziom opodatkowania najbardziej zmniejszył się dla tych, których dochody były największe. Poniższa tabela pokazuje spadek udziału wszystkich obciążeń podatkowych dla najbogatszych Amerykanów w kolejnych latach[48].

Grupa196019701980199020002004
Najbogatszy 0,1%55,3%59,1%51,0%34,3%40,2%34,1%
Najbogatszy 0,01%71,4%74,6%59,3%35,4%40,8%34,7%

Opinie na temat wzrostu nierówności

Komentatorzy, ekonomiści i politycy nie są zgodni w kwestii rosnącej nierówności w USA i jej znaczenia. Większość ekonomistów określa ją jako „głęboko niepokojącą”[28], „niesprawiedliwą”[36], „stanowiącą zagrożenie dla demokracji i stabilności”[35][49][50] czy nawet „oznakę upadku USA”[51]. Niepokój budzi ona nawet wśród zadeklarowanych (lub byłych) leseferystów, takich jak były prezes Rezerwy Federalnej Alan Greenspan, który powiedział, że „To nie jest rzecz, którą demokratyczne społeczeństwo – kapitalistyczne demokratyczne społeczeństwo – może zignorować”[28].

Inni uznają, że wzrost nie jest znaczący i że stanowi tylko pretekst do „retoryki walki klas”[52], która może prowadzić do rozwiązań „pogorszających jakość życia bogatszych jednostek”, że „ma wiele pozytywnych skutków i jest wynikiem prawidłowo działającej ekonomii”[53], że „wynika z różnic w edukacji”, „nie ma znaczenia”[50], oraz że „wzrost gospodarczy i równość szans są bardziej istotne”[54].

Opinia społeczna

Wzrost nierówności dochodowych wywołał w 2011 serię protestów pod wspólnym hasłem „We are the 99%", odnoszącym się do niezadowolenia z koncentracji dochodów u 1% społeczeństwa.

Badania opinii publicznej pokazały, że Amerykanie nie są zwolennikami nierówności w większym stopniu niż obywatele innych krajów, ale że są nieświadomi aktualnego poziomu nierówności w swoim kraju[55]. Dan Ariely i Michael Norton przeprowadzili w 2011 badanie, które pokazało, że mieszkańcy USA są w dużym stopniu nieświadomi panujących nierówności i są zwolennikami bardziej egalitarnego rozdziału majątku, niż aktualny[56]. Badania przeprowadzone przez Instytut Gallupa w grudniu 2011 pokazały, że maleje liczba Amerykanów uznających zmniejszenie nierówności dochodowych za bardzo ważne albo ważne[57]. W 1998 52% badanych uznawało, że różnica pomiędzy bogatymi a biednymi jest „problemem wymagającym naprawy”, a 45% określało ją jako „akceptowalną część systemu ekonomicznego”. W 2011 te liczby były odwrotne: 45% uznawało, że wymaga ona naprawy, a 52% uznało ją za akceptowalną. Wyniki różniły się wyraźnie w zależności od popieranej partii. 71% Demokratów było zwolennikami naprawy[57]. Badania przeprowadzone w styczniu 2012 pokazały jednak, że około 2/3 Amerykanów uważa, że istnieje „silny konflikt” pomiędzy bogatymi i biednymi w USA[58][59].

Skutki polityczne i społeczne

Jednym z potencjalnych skutków pogłębiających się nierówności dochodowych może być wzrost liczby bankructw, gdy ludzie zadłużają się coraz bardziej starając się utrzymać swój dotychczasowy poziom życia. Elizabeth Warren i Amelia Warren Tyagi przeprowadziły badania, w których wykazały pięciokrotny wzrost częstotliwości bankructw gospodarstw domowych między 1980 a 2005[60]. Bankructwa te nie wynikały z wydatków na luksusy, ale ze „wzrostu cen domów, wywołanego konkurencją o miejsca w dzielnicach z lepszymi szkołami”. Koncentracja kapitału może powodować koncentrację najlepszej edukacji w małej liczbie coraz droższych szkół, o dostęp do których konkuruje klasa średnia[15].

Przeciwne podejście pokazuje między innymi David Brooks. Zauważa on, że „rosnące dochody najbogatszego 1% są problemem, ale niewielkim w porównaniu z tym, że dziesiątki milionów Amerykanów nie kończą szkoły. Niewielkim w porównaniu z tym, że 40% dzieci rodzi się ze związków pozamałżeńskich. Niewielkim w porównaniu ze stagnacją społeczeństwa, malejącą mobilnością społeczną i dezorganizacją tkanki społecznej u dolnych 50%"[61].

Równość i równe szanse

Konserwatyści i libertarianie, tacy jak Thomas Sowell i Paul Ryan, zwracają uwagę, że ważniejsza od równości dochodów jest równość szans w USA, w szczególności w porównaniu do innych rozwiniętych krajów, takich jak kraje zachodniej Europy.

Wysoka ruchliwość społeczna, czyli intensywne przemieszczanie się jednostek między grupą najlepiej, średnio i gorzej zarabiających może powodować, że duże nierówności dochodowe stają się nieistotne z powodu wyrównywania się średnich dochodów w ciągu całego życia, oraz że najwyższe dochody są osiągalne również dla najuboższych, ale ambitnych[62]. Według Sowella ruchliwość w USA jest bardzo wysoka. Stwierdza, że większość ludzi, który w 1975 byli wśród 20% najmniej zarabiających, znalazło się w którymś momencie swojego życia wśród 20% najwięcej zarabiających[54]. Thomas A. Garrett cytuje badania Departamentu Skarbu, mówiące, że tylko 40% z tych, którzy w 1996 byli w 1% najlepiej zarabiających, pozostała w nim w 2005. Tylko 25% z tych, którzy w 1996 byli w 0,01% najlepiej zarabiających, pozostała wśród 0,01% w 2005[63].

Inne badania nie potwierdzają jednak wysokiej ruchliwości. Krugman cytuje badania Urban Institute i Departamentu Skarbu, mówiące, że około połowa gospodarstw znajdujących się w najwyższych 20% lub najniższych 20%, pozostaje w tym samym miejscu po dekadzie. Zaledwie 3% do 6% przechodzi z najwyższych 20% do najniższych lub na odwrót[62]. Określa, że „wiele osób, które mają roczny dochód powyżej 1 miliona dolarów, wypada z tej kategorii po roku, ale wynika to z tego, że ich dochód zmniejsza się np. z 1,05 miliona do 0,95 miliona, a nie z tego, że stają się znów klasą średnią”[11][64].

Badania możliwości pokoleniowej zmiany klasy, gdy dzieci rodziców należących do klasy biednej lub średniej przechodzą do wyższej, pokazały, że jest ona mniejsza niż w innych rozwiniętych krajach[65]. Około 42% dzieci rodziców należących do najbiedniejszych 20% pozostaje w tej samej grupie po osiągnięciu dorosłości. W Wielkiej Brytanii dzieje się tak w 30% przypadków, a w Danii w 25%[65]. Prezes Rady Doradców Ekonomicznych USA Alan B. Krueger pokazał występującą w wielu krajach korelację między nierównością i „elastycznością międzypokoleniową” – prawdopodobieństwem, że ktoś odziedziczy ekonomiczną pozycję swoich rodziców[28]. Najprostszą przyczyną takiego stanu są większe różnice pomiędzy kolejnymi grupami społecznymi, sprawiające, że przejście do wyższej grupy wymaga większego zwiększenia dochodów. Istnieją też jednak inne przyczyny: brak dostępu uboższych do lepszych (i droższych) szkół czy brak wystarczającej opieki medycznej[65].

Zobacz też

Przypisy